Dziś mam zaszczyt przedstawić Wam Vincenta.
Jak sam o sobie mówi, jest kwintesencją kociej doskonałości. I lepiej, żebyście przyjęli to za pewnik, gdyż miewa pewne psychopatyczne cechy. Uogólniając, nie znosi, gdy coś dzieje się nie po jego myśli ... albo choćby pomyśli się nie tak, jakby Vincent sobie tego życzył...
Może lepiej zakończę już ten temat...
Zacznę od opisania powstania miłosiernie nam panującego Władcy Wszechświata Kota Vincenta.
Vincent został uformowany z beżowej gliny i pokryty czerwono-łaciatym szkliwem efektowym. Woli on jednak, gdy o szkliwie mówi się, że ma przetarcia, a nie łaty. Jak sam mówi, "łaty to mają krowy, ty łajzo!". Kot jest postawny. Tak, tak - postawny, a nie lekko otyły.
Narodził się w pracowni ceramicznej i już w pierwszych godzinach życia, a jeszcze przed szkliwieniem przejawiał pewne specyficzne właściwości...
Rzecz działa się, gdy inna twórczyni chciała zająć się pracą nad swoimi dziełami. Nie mogła ona jednak znieść blasku przyszłej chwały bijącej od Vincenta i wyraziła sie tymi słowami to jego skromnej kreatorki:
"Wiesz co, Ania, czy mogę go odwrócić? Bo on się na mnie tak dziwnie patrzy... Taki jakiś ma wyraz pyska... Jak kosmita, czy coś..."
Widzimy więc, że już w pierwszym kontakcie dało się rozpoznać w nim pozaziemską moc oraz przyszłego Pana Wszechświata.
Jak każdy prawdziwy Władca Wszechświata Vincent ma swoje mroczne zdolności i jeszcze mroczniejsze tajemnice.
Powiem coś bardzo cichutko, gdyż nie chcę ryzykować życia własnego i osób postronnych.
Vincent jest figurą zrobioną na gazecie, a każda taka figura musi posiadać dziurkę, tak, aby podczas wypału zaciskająca się glina nie spowodowała wybuchu. Po prostu powietrze z wnętrza figurki musi mieć drogę ujścia.
I u Vincenta musiałam zrobić takową dziurkę. Jak się domyślacie, do tego celu wybrałam jedyne słuszne miejsce...
Pech chciał, że podczas wypału Vincent zajmował miejsce w piecu obok zbyt obficie poszkliwionej niebieskiej misy. Szkliwo topiąc się zaczeło skapywać i dostało sie w najmniej odpowiednie, acz wizualnie w pewien sposób pasujące miejsce.
Vincent wciąż wierzy, że to był sabotaż i czasami bywa złośliwy (tak profilaktycznie).
Niezależnie od całej palety uczuć, które potrafi wzbudzać w ludziach Vincent, zgłaszam go na koci konkurs zorganizowany przez dziewczyny z Addicted to crafts.
Głosowanie odbędzie się między 18 a 25 marca. Jeżeli Vincent Wam się podoba, możecie go wtedy wesprzeć :).
Ten post jest esencją wszelkiej wspaniałości, jaka istnieje w naszym wszechświecie. Ale w sumie to nic dziwnego, skoro powstał on pod natchnieniem Kota Vincenta...
OdpowiedzUsuńAll hail Vincent the Cat!
Vincent docenia Twoje zaangażowanie ;)
UsuńJak ktoś miszka z Tośką to mu taki Vincent wydaje się być przesympatyczny:) Napracowałaś się!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, trochę się nadziubdziałam, lecz wielkie dzieła ;) wymagają poświęceń.
UsuńTwoja znajoma ma rację - faktycznie coś tajemniczego i kosmicznego w tej figurce tkwi. Jak kryształowa czaszka z Indiany Jonesa. A dziurka faktycznie w odpowiednim miejscu ;)
OdpowiedzUsuńDziurka robi furorę wśród oglądających ;)
UsuńJest niesamowity :) faktycznie wygląda na władcę wszechświata ;)
OdpowiedzUsuńBo nim jest. ;)
UsuńKotek jest faktycznie trochę "nieziemski". Przyznam, że w pierwszej chwili kiedy zobaczyłam zdjęcie pomyślałam, że chwalisz się tym, że kupiłaś takie dzieło sztuki :))) Ciekawa historia z "narodzinami" kotka :)
OdpowiedzUsuńHistoria 100% autentyczna. :)
UsuńCudowny ;) nie lubię kotów, ale ten wydaje się naprawdę przyciągający.
OdpowiedzUsuńMa to "coś" ;)
UsuńKot jest wspaniały taki dostojny i tajemniczy a z pyszczka podobny do kota rosyjskiego niebieskiego. Kocham koty a ten mnie urzekł. Gratuluję zdolnych rączek które go stworzyły.
OdpowiedzUsuńRosyjskie niebieskie rządzą. Jak dla mnie najatrakcyjniejsza rasa.
UsuńGdyby nie czerwony kolor pomyślałabym, że to serialowy Rademenes, prawie słyszę jak mówi "hathor, hathor..." :)
OdpowiedzUsuńPiękna praca, masz ogromny talent!
Dziękuję :)
UsuńŚwietny, Kot z charakterem:)
OdpowiedzUsuńCharakterek to ma ;)
UsuńZgadzam się z Twoją koleżanką Aniu.. Zanim jeszcze przeczytałam post, wiedziałam już, że to kosmiczny kot :) Bardzo dostojny! Niesamowity :)
OdpowiedzUsuńDostojny kosmita ;)
UsuńPrawdziwy dostojnik z tego Vincenta! Drzemie w nim ukryta moc i zdaje się, że ten Władca dopiero zaczyna się rozkręcać i lubi zwyciężać ;-)
OdpowiedzUsuńPowstanie kota i jego dziurki na długo zapadnie mi w pamięć :-)
Aniu, świetna praca!!!
Zobaczymy, jak mu z tym zwyciężaniem wyjdzie ;)
UsuńJakbym swojego kota widziała!
OdpowiedzUsuńKoty przeważnie maja tę wspólną cechę, która sprawia, że są do siebie podobne - to "coś " ;)
UsuńZacne kocisko! A ten niebieski zadek bardzo mu pasuje :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSzkliwo wybrało sobie odpowiednie miejsce, by spłynąć ;)
UsuńUwielbiam Vincenta :D. Super efekt w kazdym calu i detalu. Opis też zrobiłaś świetny. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńRewelacja :D!