O kolii pisałam już w poprzednim poście. W tamtym poście możecie też zobaczyć, jak wyglądała podczas pracy nad nią.
A dziś przedstawiam ją w pełnej krasie :)
Zrobienie jej zajeło mi... hm... trudno powiedzieć, ile czasu, ale bardzo dużo ;) Kiedyś może zmobilizuję się i zmierzę, ile czasu zajmuje wyplecenie takiego dużego projektu.
Kryształki dobrałam w kolorze zgniłej zieleni, delikatnego pomarańczu, fioletowo - szarego oraz wielki kryształek w centrum liścia mieniący się wieloma kolorami, których nie bardzo potrafię określić ;).
W obróżkę wokół szyi wplotłam koraliki toho w kolorze zielonym i żółtym.
Kolia jak dla mnie jest kwintesencją jesiennego klimatu. W jej centralnej części umieściłam ogromny liść, a po bokach wyplotłam kształty, które przypominają mi "żyłki" na liściach. A wszystko ozdobiłam kryształkami.
Wymyśliłam, że zapięcie kolii będzie wiązane w kokardę. Uplotłam dwa długie warkoczyki i ozdobiłam je kryształkami w kolorze zielonym i pomarańczowym.
Okazało się, że nie tylko wyplecenie koli było pracochłonne. Zrobienie zdjęć to też nie lada wyzwanie. Dlaczego? Otóż kolia jest bardzo połyskliwa. Błyszczą zarówno kryształki, jak i sznurek i w zależności od otaczającego jej światła, wyglądają inaczej.
Najbardziej realistyczne zdjęcia wychodzą na modelce. Choć nie zawsze ;)
Zgłaszam więc moją kolię na wyzwanie Kreatywnego Kufra w temacie: Pory roku: Jesień
Zgłaszam ją też na wyzwanie Szuflady w najlepszym dla mnie temacie, czyli sznurek :)